WIARA – setnika i nasza

29 listopada 2015, autor: Krzysztof Osuch SJ

Jak zawsze, tak i tym razem, na szczególną uwagę zasługuje Jezus Chrystus! Przypatrzmy się i podziwiajmy, jak On chętnie „się fatyguje”, odpowiadając na prośby, na potrzeby… Bez wahania trudzi się i męczy dla człowieka w potrzebie. Zawsze chętnie reaguje na najmniejszą prośbę, nawet jeśli – dla Jemu znanych racji, na pewno dla naszego dobra – każe prośbę ponawiać… W wielu mistycznych tekstach (świadectwach), oprócz Ewangelii, znajdujemy potwierdzenie Jezusowej wielkoduszności wobec człowieka w potrzebie, w cierpieniu!

Gdy Jezus wszedł do Kafarnaum, zwrócił się do Niego setnik i prosił Go, mówiąc: Panie, sługa mój leży w domu sparaliżowany i bardzo cierpi. Rzekł mu Jezus: Przyjdę i uzdrowię go. Lecz setnik odpowiedział: Panie, nie jestem godzien, abyś wszedł pod dach mój, ale powiedz tylko słowo, a mój sługa odzyska zdrowie. Bo i ja, choć podlegam władzy, mam pod sobą żołnierzy. Mówię temu: Idź! – a idzie; drugiemu: Chodź tu! – a przychodzi; a słudze: Zrób to! – a robi. Gdy Jezus to usłyszał, zdziwił się i rzekł do tych, którzy szli za Nim: Zaprawdę powiadam wam: U nikogo w Izraelu nie znalazłem tak wielkiej wiary. Lecz powiadam wam: Wielu przyjdzie ze Wschodu i Zachodu i zasiądą do stołu z Abrahamem, Izaakiem i Jakubem w królestwie niebieskim (Mt 8,5-11).

Spotykamy dzisiaj – oprócz samego Jezusa – jeszcze inne osoby… Na pierwszy plan wysuwa się rzymski urzędnik. Wcale tego nie oczekiwał. Chciał jedynie uzyskać pomoc dla swego sługi bardzo cierpiącego i bliskiego śmierci (jak czytamy w innym opisie, u św. Łukasza 7). Setnik był pewny – wierzył – że Jezus odpowie na jego prośbę. Więcej, spodziewał się, że uczyni to na odległość. Dla dwóch powodów. Po pierwsze ten wyróżniony przez Jezusa Rzymian nie czuł się godny, aby wielki Uzdrowiciel wszedł pod jego dach… A pod drugie? Właśnie! Ten trzeźwo myślący Rzymianin potrafił sprawnie odkryć i niejako wyczytać z czynów i nauki  Jezusa więcej niż Żydzi, zda się świetnie do tego przygotowani (choćby proroctwami). Choć setnik nie wyznał (wprost) Bóstwa Jezusa, to jednak jest głęboko przekonany, że ma do czynienia z kimś wyjątkowym – mającym nieziemską władzę… Nieporównanie większą niż setnik wobec podległych mu żołnierzy.

  • Czy my, którzy już tyle „napatrzyliśmy się” – dzięki czytanym Ewangeliom, medytacjom i kontemplacjom Osoby Jezusa i Jego czynów – mamy sprawność poznawczą setnika i jego zdecydowanie w okazywaniu wiary i zaufania komuś takiemu jak Jezus?
  • Czy ufnie i pokornie przychodzimy do Niego ze wszystkim, co jest trudne dla nas osobiście i dla osób nam bliskich, cierpiących?
  • Czy i kiedy w ostatnim czasie – i o co – i z jaką wiarą – prosiliśmy Pana Jezusa? Czy jesteśmy pewni, że zostaliśmy wysłuchani, nawet jeśli nie otrzymaliśmy (dokładnie) tego, o co prosiliśmy? (por. Łk 11, 13).

Jak zawsze, tak i tym razem, na szczególną uwagę zasługuje Jezus Chrystus! Przypatrzmy się i podziwiajmy, jak On chętnie „się fatyguje”, odpowiadając na prośby, na potrzeby… Bez wahania trudzi się i męczy dla człowieka w potrzebie. Zawsze chętnie reaguje na najmniejszą prośbę, nawet jeśli – dla Jemu znanych racji, na pewno dla naszego dobra – każe prośbę ponawiać… W wielu mistycznych tekstach (świadectwach), oprócz Ewangelii, znajdujemy potwierdzenie Jezusowej wielkoduszności wobec człowieka w potrzebie, w cierpieniu!

To może wydać się nam niesamowite i niebywałe, ale tak jest naprawdę, że Pan Jezus ciągle nas widzi! Jest z nami i nasłuchuje mowy naszych serc. Nic Go też w nas nie zniechęca. Żadna nasza życiowa sytuacja, choćby najtrudniejsza, nie przerasta Jego możliwości. Nic Go w nas nie gorszy ani nie dziwi. A jeśli się czemuś dziwi, to jedynie (czy najchętniej), widząc naszą… wiarę. Wzrusza Go cud wiary i odbudowanej ufności do Jego Boskich atrybutów – Wszechmocy, Miłości i Miłosierdzia! Nasza ufna wiara zadziwia Go i wywołuje uznanie – szczerą pochwałę. Wzrusza Jego Serce. Zachwyca Jezusa to, że potrafimy – po pokonaniu pokładów niedowierzania i nieufności – zwracać się do Niego w każdej sytuacji. I w trudnej, i wtedy, gdy jesteśmy szczęśliwi, a przychodzimy, by Mu o tym powiedzieć.

  • Popatrzmy, tyle spotkań z Jezusem zostało tak pięknie opisanych i i przekazanych nam w Ewangeliach tak skutecznie, poprzez wieki. Po co właściwie? – Po to, żebyśmy doskonalili „sztukę wiary”, sztukę osobistego spotykania się z naszym Panem i Zbawicielem.
  • Przyznajmy, wiara w Jezusa Chrystusa – i Jezusowi – jest czymś dziecięco prostym i najmądrzejszym. Jest też „czystym” realizmem – trzymaniem się faktów, świadczących o tym, że Bóg kocha człowieka i że dla każdego z nas angażuje swoją Wszechmoc i Dobroć!
  • Jest też prawdą, że nasza wiara (każdej osoby) ma swoją historię, nierzadko długą i burzliwą. Jedynie stopniowo jesteśmy „wyciągani” z zamknięcia w sobie i świecie. Duch Święty cierpliwie przeprowadza nas od własnych iluzji do Bożej wizji; od głupoty do mądrości; od pychy do postawy pokory, otwartej na Wszechmoc i Miłość Jezusa. 

Duch Jezusa Chrystusa różnorako wchodził w nasze życie i zapraszał do najważniejszej postawy serca: do wiary, która jest jak podanie ręki małego dziecka – Bogu Ojcu. Jakże bardzo wszystkim nam potrzeba, i to co dzień na nowo, tego najprostszego gestu: móc ufnie ująć ku nam wyciągniętą dłoń Boga Ojca. Dłoń mocną, przyjazną i tulącą do serca.

W 1675 roku Pan Jezus w kolejnej już wizji stanął przed św. Marią Małgorzatą Alacoque, wskazał na swoje Serce w płomieniach i powiedział do niej:

„Oto Serce, które tak bardzo umiłowało ludzi”.

– Wiadomo, były to płomienie symbolizujące wielką Miłość Jezusowego Serca. Jego Serce czeka na odwzajemnienie! Wiemy, że my sami nie potrafimy sprawić, by nasze serca płonęły ogniem Boskiej miłości. Ale nic nie stoi na przeszkodzie, byśmy uwierzyli, że taką Miłość może nam dać Jezus. On ma taką moc. Wystarczy prosić Go o dar miłości. Prosić, jak prosi dziecko. Prosić, jak mędrzec, który wie, gdzie bije niewyczerpalne źródło miłości. Prosić wreszcie, jak realista, który wie, czego mu najbardziej brakuje i kto może mu to dać.

 Częstochowa, 1 grudnia 2014     AMDG et BVMH   o. Krzysztof Osuch SJ

Komentarze

komentarze 2 do wpisu “WIARA – setnika i nasza”
  1. Zofia pisze:

    Dziękuję za ten piękny i umacniający tekst, który wyjaśnia i przybliża Ewangelię Pana Jezusa, podobnie jak korespondujące z nim ostatnie orędzie naszej Najświętszej Matki:

    Orędzie iz Medziugorje, 2. listopad 2015r. [O] – Orędzie dla Mirjany

    „Drogie dzieci! Ponownie pragnę mówić wam o miłości. Zgromadziłam was wokół siebie w imię mojego Syna i z Jego woli. Pragnę, aby wasza wiara była mocna, by wynikała z miłości. Te z moich dzieci które rozumieją miłość mojego Syna i naśladują ją, żyją w miłości i z nadzieją. Ci poznali miłość Bożą. Dlatego więc moje dzieci, módlcie się, módlcie się, abyście mogli coraz bardziej kochać i czynić dzieła miłości. Sama wiara bez miłości i dzieł miłości nie jest tym, czego od was wymagam. Moje dzieci, to jest pozór wiary. To jest samochwalstwo. Mój Syn żąda wiary i uczynków, miłości i dobroci. Ja modlę się, ale również was proszę, abyście się modlili i żyli miłością, gdyż pragnę, aby mój Syn, gdy wejrzy w serca wszystkich moich dzieci, mógł w nich dostrzec miłość i dobroć, a nie nienawiść i obojętność. Moje dzieci, apostołowie mojej miłości, nie traćcie nadziei, nie traćcie sił. Wy to potraficie. Ja was zachęcam i błogosławię. Wszystko, co do tego świata należy, a co ,niestety, wiele moich dzieci stawia na pierwszym miejscu, zniknie, a tylko miłość i dzieła miłości ostaną się i otworzą bramy Królestwa Niebieskiego. W tej to bramie będę na was czekać. W tej bramie pragnę powitać i uścisnąć wszystkie moje dzieci. Dziękuję wam. ”

    http://www.medjugorje.ws/pl/

  2. Z ON i ja (Gabriela Bossis) o WIERZE i ufności:

    1940 – 25 maja. – „Wzbudź swą ufność w moją wszechmoc. To Mnie uczci. Ta ufność w połączeniu z poczuciem twej nicości może zmienić oblicze rzeczy. Przypomnij sobie setnika…”

    Na wsi. – Patrzyłam na wschód słońca. -”Światłość moja wzejdzie nad tobą dnia ostatniego. Jakiż będzie wtedy twój zachwyt… Poznasz dobrodziejstwo zbawienia. Ogarnie cię i jakby zaleje moje Miłosierdzie. Już teraz przez wiarę (w życie przyszłe – przyp. red.) śpiewaj swą wdzięczność”.
    1940 – 12 września
    (…)
    Z każdym z was na nowo zaczynam swoje życie na ziemi, przyjmując wasze, jeżeli zechcecie Mnie zaprosić. Pamiętasz, jak szedłem z uczniami z Emaus? To samo czynię na waszej drodze, na drodze, którą przed wiekami wybrałem dla was w tej właśnie rodzinie, w tym kraju… To Ja, ze szczególną miłością umieściłem was tam. Żyjcie tam z wiarą, myśląc, że to zdobywanie Nieba; pozyskanie Miłości wiecznej za to krótkie przejście w czasie… O, przeżyjcie je w wielkim pragnieniu dania odpowiedzi na moją czułość, w ciągłej niecierpliwości, aby Mnie wreszcie poznać, Mnie, waszego miłującego Zbawcę… Czy nie zachowywałem was odwiecznie w swojej myśli? Byłoby słuszne, gdyby wasza myśl była przepełniona Mną, moje biedne, tak często niewdzięczne dzieci!”

    1940 – 31 października
    (…)
    O, moja dziecino, czy czujesz moją siłę? Czy odgadujesz choć trochę swego Boga? Będziesz prosiła świętych, aby wybłagali ci łaskę życia w ciemnościach ziemi tak, jakbyś przez wiarę osiągnęła pełną światłość. Pomnóż swoją nadzieję. Czy nie dobrze jest ufać? I podtrzymuj ogień twej miłości. Twoja miłość to młodość twej duszy. To bezpośrednie wzywanie twego Zbawcy. Jak mógłby On nie przyjść, jeśli Go oczarujecie czułym wołaniem.
    O, moje umiłowane dzieci, przyjdźcie, przyjdźcie do Mnie. Moje ramiona są otwarte”.