KOMU siebie zawierzyć? – K.Osuch SJ (Jr 17,5-8)

19 marca 2014, autor: Krzysztof Osuch SJ

Tytułowe pytanie jest naprawdę ważne, w pewnym sensie najważniejsze. Oczywiście, jeszcze ważniejsza jest trafna odpowiedź!

Minął rok od podzielenia się rozważaniem na blogu. I nic się nie zmieniło… A dokładniej mówiąc, przybyło racji, by powtórzyć poniższe (wstępne i sytuujące) spostrzeżenie (które nieco zaktualizuję). Gdy śledzimy codzienne wiadomości ze świata i z Polski, to mamy nieprzeparte wrażenie, że ludzie wzajemnie siebie rozczarowują. Jedni drugich boleśnie zawodzą. Z powodu nowych okoliczności (np. sprawa Ukrainy) czujemy się jeszcze bardziej zagrożeni i niepewni.

– Tymczasem każda osoba (o czym w rozważaniu) ma wielką i zasadniczą (także zasadną) POTRZEBĘ, by się móc komuś zawierzyć, i to bez obawy, że to ZAUFANIE zostanie nadużyte!

To dobrze, jeśli w międzyludzkich relacjach mamy dobre doświadczenia ze wzajemnym zaufaniem. Oby takich doświadczeń było jak najwięcej. Ale i tak nikt nikogo do końca nie ocali, nie uchroni – przed, w końcu, przemijaniem. Tylko BÓG OJCIEC jest jedynym godnym całkowitego zaufania. W Jego ręce można się wydać bezpiecznie. Nawet gdyby wypadło nam to uczynić, jak Jezusowi, z wysokości i poniżenia Krzyża, to i tak jesteśmy pewni, że Ręce Wszechmocnego i Dobrego OJCA ocalą nas, zachowają na wieczność…

Ufam, że poniższe rozważanie pomoże odnowić fundamentalny akt zawierzenia siebie Bogu.

 

To mówi Pan Bóg: Przeklęty mąż, który pokłada nadzieję w człowieku i który w ciele upatruje swą siłę, a od Pana odwraca swe serce. Jest on podobny do dzikiego krzaka na stepie, nie dostrzega, gdy przychodzi szczęście; wybiera miejsca spalone na pustyni, ziemię słoną i bezludną. Błogosławiony mąż, który pokłada ufność w Panu, i Pan jest jego nadzieją. Jest on podobny do drzewa zasadzonego nad wodą, co swe korzenie puszcza ku strumieniowi; nie obawia się, skoro przyjdzie upał, bo utrzyma zielone liście; także w roku posuchy nie doznaje niepokoju i nie przestaje wydawać owoców (Jr 17,5-8).

 

Ufać i ufność pielęgnować

Padały mocne słowa: Przeklęty mąż, który pokłada nadzieję w człowieku i który w ciele upatruje swą siłę, a od Pana odwraca swe serce (Jr 17, 5). Być może wzbudzają one zastrzeżenia i opory. Czy nie są jednak prawdziwe i słuszne?

Prorok mówiący w imieniu Pana słusznie przestrzega przed pokładaniem nadziei w jakże kruchej sile ciała. Im więcej mamy życiowego doświadczenia, tym bardziej rozumiemy, że i samo ciało, i wszystko, co materialne – przemija, i jako takie, wcześniej czy później, rozczarowuje, poi goryczą. Źle lokując swoją nadzieję, może człowiek poczuć się w końcu oszukany i aż „przeklęty”.

Tak, wcześniej lub później, każdy przyzna rację Jeremiaszowi, a kto mądry, to jeszcze przed (osobistą) szkodą skorzysta z jego mądrej przestrogi (i za nią podziękuje). Ale pozostaje pewien niepokój i trudność… Czyżby Prorok naprawdę zachęcał do tego, by nie ufać drugiemu człowiekowi? Cóż za nieludzki i nieznośny byłby taki świat, w którym, pod groźbą przekleństwa, należałoby nie ufać bliźniemu, człowiekowi?

Niejasność i wątpliwości narastają jeszcze bardziej, gdy pomyślimy o tym, że nikt z nas ani nie chce, ani nie potrafi obejść się bez zaufania do innych, gdyż nikt nie jest samowystarczalną monadą czy samotną wyspą. Każda osoba szuka innych osób i pragnie zarówno okazać zaufanie jak i poczuć się nim obdarzona.

Rzeczywiście, każdego dnia, i to po wielekroć, okazujemy zaufanie różnym ludziom i jakoś powierzamy im siebie, na przykład gdy wsiadamy do autobusu czy pociągu; gdy używamy windy, sięgamy po leki, jemy obiad w restauracji czy w domu… Ufamy też kompetencji i szczerym intencjom tych, co przewidują pogodę. Z ograniczonym zaufaniem odnosimy się najczęściej do tych informacji, które są elementem gry interesów politycznych, ekonomicznych i ideologicznych… Jednak mimo wszystko darzymy się zaufaniem, by móc żyć i budować wielorakie więzi. Zatem jak właściwie rozumieć Jeremiaszową przestrogę:

„Prze­klęty mąż, który pokłada nadzieję w człowieku […], a od Pana odwraca swe serce” (Jr 17, 5)?

Potrzebne jest tu pewne rozróżnienie.

Pokładać nadzieję tylko w Bogu

Bóg, przez usta Jeremiasz, nie gani zaufania człowieka do człowieka. Krytycznej ocenie podlegają nie zwyczajne (a zarazem piękne i konieczne!) akty zaufania, które ludzie sobie wzajemnie okazują.

  • Prorok gani ten fundamentalny akt ducha, w którym człowiek tak bałwochwalczo pokłada nadzieję w czymś lub (i) w kimś, że jednocześnie serce swe odwraca od Pana!

Idąc jednak głębiej, odkrywamy „rzecz” niezwykłą, i daną nam przez samego Stwórcę. Otóż każdy człowiek czuje się w głębi serca przynaglany do tego, by znaleźć sobie kogoś (coś – nie wystarczy!), na kim mógłby się całkowicie oprzeć, siebie powierzyć i doświadczyć ocalenia. Precyzyjnie mówi o tym Karl Rahner SJ:

„Człowiek jest taką istotą, która pragnie całkowicie zawierzyć się drugiemu i tylko w ten sposób potrafi istnieć; odczuwa potrzebę «zdania się» na innego przez całkowite oparcie się na nim. (…) Człowiek tylko wtedy odnajduje siebie, gdy powierza siebie i zdaje się na drugiego albo raczej opiera się na nim. W przeciwnym razie człowiek pozostaje zamknięty we własnej skończoności, jaka – jeśli to uwięzienie stanowi ostateczny, wolny akt jego życia – staje się dla niego dosłownie piekłem, trwałą samotnością w milczeniu, która dusi się sama w sobie”[1] (moje podkr.).

Jest jasne, że tym „drugim”, o którym mówi teolog, jest Bóg!

I że tę wielką potrzebę mamy, powtórzę to, z nadania samego Stwórcy!

Oraz, że to On sam w ten sposób skierowuje nas ku Sobie, ku Pełni.

Od zawsze -a dokładniej mówiąc od pierwszych poważnych pytań egzystencjalnych i zadziwienia nad tajemnicą bycia człowiekiem – jakoś wiemy, że można, że trzeba i że warto powierzyć siebie tylko samemu Bogu. Tylko tak postępując, stajemy się błogo­sła­wieni, szczęśliwi, ocaleni. To, co my sami (na mocy mądrościowej refleksji) już jakoś wiemy (a przynajmniej przeczuwamy), o tym Biblia mówi otwartym tekstem:

„Błogosławiony mąż, który pokłada ufność w Panu, i Pan jest jego nadzieją” (Jr 17, 7).

Bóg się nie myli, ani w błąd nas nie wprowadza.

Wybór jest jasny

Dochodzimy do punktu, w którym „kłania się” nam wolności dar i trud (niemały).

Tak, w końcu każdy osobiście winien zastanowić się i zdecydować, czy chce być mężem przeklętym czy błogosławionym.

Jeremiasz w sugestywnych obrazach pokazuje, jaka przepaść dzieli te dwa stany ducha:

  1. w jednym człowiek staje się „podobny do dzikiego krzaka na stepie, nie dostrzega, gdy przychodzi szczęście; wybiera miejsca spalone na pustyni, ziemię słoną i bezludną”.
  2. W drugim – staje się człowiek „podobny do drzewa zasadzonego nad wodą, co swe korzenie puszcza ku strumieniowi; nie obawia się, skoro przyjdzie upał, bo utrzyma zielone liście; także w roku posuchy nie doznaje niepokoju i nie przestaje wydawać owoców”.

Co za ogromna różnica: krzak na stepie i drzewo zasadzone nad wodą!

Jaka wielka przepaść dzieli i wręcz zionie pomiędzy mężem przeklętym albo błogosławionym!

Skoro tak się rzeczy mają, to zechciejmy po prostu wypowiedzieć (odnowić) nasze powierzenie siebie dłoni Boga.

Jedna z pięknych modlitw zachęca, byśmy się w tej dłoni Boga ukryli.

W dłoni Boga ukryty[2]
Boże,
szukam dłoni,
która by mnie trzymała,
z której płynąłby pokój,
która dodawałaby otuchy.
Dłoni,
która by mi towarzyszyła,
która by mnie chroniła,
która by mnie prowadziła.
Dłoni,
która wskazywałaby mi drogę,
która jest mocna,
która mnie nie puści.
Dłoni,
która jest mi życzliwa,
która mnie otacza,
która jest czuła.
Boże,
Twoja dłoń mnie trzyma (por. Ps 138,7)
uspokaja i dodaje odwagi.
Twoja dłoń mi towarzyszy.
Ona chroni i prowadzi (por. J 10,28).
Otaczasz mnie swoją dłonią (por. Ps 139,5),
jesteś czuły i nieskończenie dobry.
Twoja dłoń mnie nigdy nie puści.
W Twoją dłoń wkładam wszystko (por. Ps 31,6):
przeszłość, teraźniejszość i przyszłość.
W Twej dłoni jestem ukryty – na wieki (por. Ps 31,16).

Częstochowa, 19 marca 2014 – na czwartek po II. Niedzieli Wielkiego Postu


[1] K. Rahner, Przez Syna do Ojca, Wyd. Znak, s. 146.

[2] Teo Schmidkonz SJ modlitewnie podjął i rozwinął jedno zdanie bł. Ruperta Mayera SJ: „W dłoni Boga ukryty”.

Komentarze

komentarze 4 do wpisu “KOMU siebie zawierzyć? – K.Osuch SJ (Jr 17,5-8)”
  1. efer pisze:

    Dziękuję !
    Nic dodać, nic ująć. Treść jest bogata i wiele mówi słowami każdego z autorów.
    Umacnia w postanowieniu i wyborze własnego zawierzenia Bogu temu, kto tak wybrał.
    Hasło nośne : Ufać i ufność pielęgnować !!!

    Na modlitwie :
    – Myśl Boża wypełnia moje myśli, lękam się, że się pogubiłam… Kto jest kto…. ?
    ” Bądz sobą ! ”
    – Jak mogę być sobą , kiedy TY jesteś we mnie !
    „JA i ty, to właśnie jest być sobą .” (14/3.2014)

    Obecność Boża mnie przerasta !
    Z Bogiem !

  2. Koronny argument za zaufaniem Bogu i pokojem serca (św. Teresa z Avila):

    “Niech nic cię nie niepokoi, niech nic cię nie przeraża.
    Wszystko mija. Bóg się nie zmienia.
    Cierpliwość osiąga wszystko.
    Temu, kto ma Boga, nie brakuje niczego.
    Bóg sam wystarcza.”

  3. Jezus wzywa świętą Katarzynę ze Sieny do ZAUFANIA Mu. Przedstawia też RACJE za zaufaniem!
    “Czemu nie ufasz Mnie, który jestem twoim Stwórcą?
    Bo ufasz sobie.
    Czyż nie jestem Ci wierny i oddany?/…/
    Czemu wątpisz, że jestem dość mocny, aby Ci pomóc,
    dość silny, aby Cię wspierać i bronić od nieprzyjaciół,
    dość mądry, aby oświecić oko Twojego intelektu,
    lub że mam dość dobrotliwości, żebym Ci zechciał dać to, co jest konieczne dla twego zbawienia.
    Czemu mniemasz, że nie jestem dość bogaty, abym mógł Cię wzbogacić,
    ani dość piękny, by Ci przywrócić piękność.
    Czemu boisz się, czy znajdziesz u Mnie chleb do jedzenia i szatę do przyodziania się”.

  4. Modlitwa ufności i całkowitego zawierzenia Bogu OJCU bł. Karola de Foucauld
    Ojcze, oddaję się w Twoje ręce.
    Uczyń ze mną to, czego pragniesz.
    Cokolwiek uczynisz, dziękuję Ci.
    Jestem gotowy na wszystko.
    Przyjmuję wszystko.
    Niech tylko Twoja wola będzie we mnie
    I w każdym Twoim stworzeniu.
    Nie pragnę niczego, ponad to, Panie.
    W Twoje ręce oddaję duszę moją
    Z całą miłością mego serca,
    Ponieważ kocham Cię, Panie.
    Pragnę powierzyć się Tobie,
    Oddać się w Twoje ręce bez zastrzeżeń, z bezgraniczną ufnością,
    Ponieważ Ty jesteś moim Ojcem.